W historii Niderlandów zmian
konstytucji było trzy. Pierwsza reforma dotyczyła w głównej mierze
obywatelstwa. Druga powstała na czas kryzysu – zmieniono wtedy formę Stanów Generalnych z organu wybieralnego
na taki ,w których skład wchodzą wszyscy obywatele ,którzy wykażą taką chęć.
Ale żadna z poprzednich
poprawek nie była tak emocjonująca i nie rozpoczęła długiej debaty na
istnieniem królestwa jak ta z numerem 3.
O tych reformach już pisaliśmy
w jednym z poprzednich artykułów. Podałem wtedy pod wątpliwości sens
prowadzonych zmian. Jak się okazuje słusznie…
8 marca zakończyła się I kadencja
S-G, kolejni reprezentanci mieli zostać wybrani w swoich regionach. Niestety,
tylko w jednym regionie - w Holandii –
te wybory przeprowadzono do końca. W innych albo nikt się nie zgłosił, albo
nikt tam nie mieszkał. Wszyscy zgodnie musieli uznać ,że po raz kolejny będzie
trzeba poprawiać sfatygowaną już konstytucję (osobiście boję się ,że niedługo
konstytucja będzie sprzeczna sama ze sobą).
Pojawiły się dwie koncepcje
zmian. Jedną przedstawiła Regentka Konstancja Anna – zaproponowała ona
dwustopniowe wybory, opozycyjną propozycją jest wprowadzenie wyborów
powszechnych. Debata nad zmianami jeszcze się nie rozpoczęła. Nowy skład Stanów
Generalnych debatuje nad zaległą ustawą o państwach uznawanych. Trzeba jeszcze
powołać rząd i dopiero wtedy będzie można przewidywać ,w którym kierunku pójdą
konstytucyjne zmiany.
Każda debata, każda reforma to
dla Królestwa duży skok aktywności, ale potrzebujemy stabilności. Potrzebna nam
jest pewność ,że prowadzone reformy będą skuteczne i wydajne.
/-/ Tomasz van Egmond
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz