piątek, 14 marca 2014

Reformowy fetysz

W historii Niderlandów zmian konstytucji było trzy. Pierwsza reforma dotyczyła w głównej mierze obywatelstwa. Druga powstała na czas kryzysu – zmieniono wtedy  formę Stanów Generalnych z organu wybieralnego na taki ,w których skład wchodzą wszyscy obywatele ,którzy wykażą taką chęć.
Ale żadna z poprzednich poprawek nie była tak emocjonująca i nie rozpoczęła długiej debaty na istnieniem królestwa jak ta z numerem 3.

O tych reformach już pisaliśmy w jednym z poprzednich artykułów. Podałem wtedy pod wątpliwości sens prowadzonych zmian. Jak się okazuje słusznie…

8 marca zakończyła się I kadencja S-G, kolejni reprezentanci mieli zostać wybrani w swoich regionach. Niestety, tylko w jednym regionie  - w Holandii – te wybory przeprowadzono do końca. W innych albo nikt się nie zgłosił, albo nikt tam nie mieszkał. Wszyscy zgodnie musieli uznać ,że po raz kolejny będzie trzeba poprawiać sfatygowaną już konstytucję (osobiście boję się ,że niedługo konstytucja będzie sprzeczna sama ze sobą).

Pojawiły się dwie koncepcje zmian. Jedną przedstawiła Regentka Konstancja Anna – zaproponowała ona dwustopniowe wybory, opozycyjną propozycją jest wprowadzenie wyborów powszechnych. Debata nad zmianami jeszcze się nie rozpoczęła. Nowy skład Stanów Generalnych debatuje nad zaległą ustawą o państwach uznawanych. Trzeba jeszcze powołać rząd i dopiero wtedy będzie można przewidywać ,w którym kierunku pójdą konstytucyjne zmiany.


Każda debata, każda reforma to dla Królestwa duży skok aktywności, ale potrzebujemy stabilności. Potrzebna nam jest pewność ,że prowadzone reformy będą skuteczne i wydajne.

/-/ Tomasz van Egmond

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz